Słowacki Raj
rebríky, lávky, stupačky, reťaze...
1. Suchá Belá
Jeszcze tego samego dnia, po przyjeździe pociągiem do Vydrnika, marszu przez Hrabusice do Podlesoka i ulokowaniu się w namiotach, wybraliśmy się do pierwszego wąwozu, najbliższego naszemu kempingowi, Suchej Białej. Jakoś tak w Polsce nazywa się słowackie rokliny wąwozami, przy czym geograficzna ścisłość każe nadmienić, że są to tak naprawdę kaniony - wyrzeźbione niesionym przez wodę materiałem przez setki tysięcy, a nawet miliony lat... Wąwozów natomiast można szukać na Wyżynie Lubelskiej, ale zwykle nie w górach...
Na szlak ruszyła cała ekipa. Mało kto rwał do przodu, choć niektórzy nieco marudzili... Niemniej drabinki i żelazne stopnie szybko się skończyły... Gdy wyszliśmy na płaskowyż Słowackiego Raju pozostał tylko ponad godzinny marsz z powrotem na kemping.
Na szlak ruszyła cała ekipa. Mało kto rwał do przodu, choć niektórzy nieco marudzili... Niemniej drabinki i żelazne stopnie szybko się skończyły... Gdy wyszliśmy na płaskowyż Słowackiego Raju pozostał tylko ponad godzinny marsz z powrotem na kemping.
2. Przełom Hornadu - Malý Kyseľ
Zaczęło się. Nasza trójka (Patryk, Paweł, Tomek) postawiła sobie cel przejścia wszystkich roklin północnego skłonu Słowackiego raju w 3 dni... Na dobry początek przeszliśmy klasyczny szlak przełomem Hornadu. Ale tego było mało, więc spod Tomasovskeho vyhladu ruszyliśmy na szczyt Klastoriska, by okrężną drogą, przez Maly Kysel, wrócić do Podleska. Plan w całości zrealizowaliśmy, dopisał humor i pogoda, miejscami chwiały się mosty, z Klastoriska chwilami zza chmur wyglądał Sławkowski Szczyt, a drewniane drabinki Malego Kysla dostarczyły pierwszych poważniejszych emocji (zwłaszcza, że kolejnego dnia mamy tędy przejść w dół, "pod prąd")...
3. Stredne Piecky - Sokolia dolina
Te dwie imponujące rokliny odwiedziliśmy drugiego dnia pobytu w Słowackim Raju. Każda z nich dostarcza wielu wrażeń. W Strednych Pieckach szlak wiedzie początkowo płaskim dnem doliny, w okresie wzmożonych opadów lub topnienia śniegów tonącym w wodach potoku, zaś w pozostałym okresie przeważnie suchym. W końcu stajemy przed drabinką wyprowadzającą w prawdziwie skalny teren. Bywa, że pokonuje się kilkanaście metrów w skalnych gardzielach, będąc zdanym tylko na zmysł równowagi. W końcu jednak szlak wyprowadza na płaskowyż, z którego większość turystów schodzi do podnóża gór. My jednak przez Maly Kysel i Klastorisko zeszliśmy do głębokiej doliny Tomasovskej Belej, której bocznym odgałęzieniem jest Sokolia Dolina. Tam czeka na wędrowca najdziksza sceneria w Słowackim Raju. Dwa szczeble drewnianych drabinek pękły pod nami, choć wcale nie szliśmy na ciężko. Potem wspinaczka w pobliżu wysokiego na 90 metrów wodospadu. Piękna roklina!
4. Veľký Sokol - Veľký Kyseľ
Ostatniego dnia ruszyliśmy w rozszerzonym składzie do najodleglejszego kanionu Velkeho Sokola. Wyraźnie rzadziej odwiedzany, jest on również najsilniej niszczony przez wzbierający każdej wiosny potok. W wielu miejscach przejście suchą nogą graniczy z cudem, a zupełnie częste jest głowienie się nad wyborem takiej drogi, by nie znaleźć się po chwili kilka metrów w dole... Roklina dłużyła się niemiołosiernie, w końcu jednak wyprowadziła na płaskowyż w jego południowej części.
Pozostało nam odwiedzić tylko Velky Kysel i Klastorską roklinę.
Pozostało nam odwiedzić tylko Velky Kysel i Klastorską roklinę.